home sweet home

No comments:
Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić moim ukochanym zdjęciem z dzieciństwa. W ulubionej 'niebowej' sukience biegałam na bosaka wokoło domu mojej Babci i były to najszczęśliwsze dni dzieciństwa jakie sobie można wymarzyć. Teraz nie ma już ani tego domu, ani Babci.. ale są wspomnienia.



A jutro... jutro wrócę z kolejnym LO, art journalem i... WIELKIMI zmianami :D mam Wam do powiedzenia coś, co ostatnio bardzo miłego się wydarzyło :D Ale to jutro - dziś - dobranoc :)

ecolinowe [lowe]

2 comments:
Polubiłam chlapanie na tyle, że zdecydowałam się zrobić mój pierwszy art journal z prawdziwego zdarzenia. Nie wiem czy mi wystarczy chęci i determinacji, żeby go prowadzić, ale będę się bardzo starała :)
Okładka:


i pierwsza strona z ulubionym cytatem 'jeśli chcesz, by cię objęto - otwórz ramiona':


Zrobiłam sobie też scrapka wczoraj, bardzo skromnego ale z wielkim przesłaniem: żeby lato już przyszło..


I na koniec prezentuję mój nowy baner nad biurko:D na Art-Piaskownicowe rękoczyny:

:-)

a jednak :)

7 comments:
A jednak znalazło się jeszcze jedno zdjęcie do oscrapowania :) Z jesiennego wypadu na weekend do Pragi, pt:
'wariatki, przyjechały zwiedzać, a robią sobie zdjęcia przy pomarańczowej ścianie' {lowe}. Mój scrap jest liftem tej pracy znalezionej w czeluściach internetu.


Zrobiłam sobie przed chwilą kalendarzo-notes. Właściwie nie lubię prowadzić kalendarza z datami, zdecydowanie bardziej wolę moje pamiętniki, w którym wypisuję się, kiedy mam chęć albo nadmiar uczuć i myśli (forma terapii). Dlatego mój kalendarz jest bez dat, bez kartek ściśnionych miesiącami. Daję sobie 100% wolności i kreatywności :P Przeznaczenie - do noszenia w torebce z piórem i zapisywania tego, co piękne. Prawda, że ładnie sobie wymyśliłam? :D Będzie na wyzwanie Scrapkowe.




Pokażę Wam jeszcze dzisiejszą Zosię. Chciałam zrobić zdjęcie na fotolifta Art-Piaskownicy, ale się spóźniłam parę godzin. Przy okazji odkryłam ładne światło pod oknem, więc zaprosiłam Zosię i misia do pozowania:)


Uściski dla wszystkich tu-zaglądaczy :)

w deszczu moknie świat

3 comments:
Jaaaak brzydko ten deszcz wygląda w styczniu! Deszcz pasuje do listopada, do lipca, do kwietnia ewentualnie. Zmyło już cały śnieg w Krakowie, na naszym dachu już nie widać ani pół sopelka. Tylko deszcz, deszcz i my..
Tak sobie w przerwach coś podscrapowywuję, wyklejam, docinam, rwę.
Wczoraj powstał jeden scrap, ostatni w najbliższym czasie, bo mi się zdjęcia skończyły i nie zdążyłam dodrukować.


Wszystko się dziś obraca wokół zdjęć. Szukałam odpowiedniego zdjęcia na Fotogrę Art-Piaskownicową, które by przedstawiało mój ulubiony kolor. Jako, że z niebieskościami nic nie znalazłam, światło mi nie odpowiada do robienia nowego, to daje drugi w kolejności - soczystą zieleń. Zieleń optymistyczną, radosną, wiosenną. Przyda się nam wszystkim trochę takiej zieleni teraz:


Cieszę się nadal i wciąż z mojego prezentu, który sobie sprawiłam i który przywędruje do mnie niedługo. Diana F, a na jej cześć dziś powstał notes na moje fotograficzne wpisy, w kolorach wyzwania  na DM:




W jego zrobieniu pomógł mi tutorial Rahel Menig, którą niezmiennie uwielbiam oglądać na yt.
Pozdrawiam deszczowo, mokro ale ciepło :)

You are..

5 comments:
Mamy takie momenty w życiu, kiedy zdajemy sobie sprawę - o cholera, to chyba to, już nie ucieknę, nie wyplątam się, bo przecież nie chcę wyplątywać. Trafia Cię - i paf - chcesz z nim/nią być do końca życia i nawet trzy dni dłużej.. Pamiętam kiedy robiłam to zdjęcie, haha, pomyślałam sobie, że wygląda jak młody Ethan Hawke i że będziemy mieć ładne dzieci :D jestem beznadziejna :D
Lo z M. na Scraplift #27, oczywiście na Art-Piaskownicy:



I mam jeszcze drugi layout (ostatnio nie robię nic innego!), który mi się dziś przyśnił - który to stopień uzależnienia? Zdjęcie było robione w przepiękny dzień sierpniowy, na przepięknych łąkach Tymbarku..
LO do liftu #3 na Liftonoszkach:


Mam jeszcze jeden ale jest brzydki i się wstydzę pokazać, hahah :D
Pozdrawiam was dziewczyny i dziękuję za zaglądanie :*

lubię..!

6 comments:
Lifty ostatnio bardzo lubię robić :) do diabelskiego młyna:

I do Liftonoszek, gdzie dziewczyny wzięły na warsztat tą pracę:

grejpfrutowy róż.

5 comments:
Ostatnio mam smaka na grejpfruty (jak to dziwnie wygląda napisane..) więc wciskam go gdzie tylko się da, na scrapy, na siebie i w siebie (w sensie sok:D). Dziś spróbowałam znów poliftować, ale z ciężkim sercem przyznaję, że liftowanie Finn to zadanie z kosmosu.. więc zrobiłam po swojemu. Oryginałowi do pięt nie dorasta, ale zabawa była przednia. Oto LO na Scrapkowe liftowanie:


Przede mną ciężki tydzień, ale już za osiem dni przyleci do mnie moje długo wyczekane cudo - Dianka F! I wtedy to dopiero będzie scrapowanie na całego z nowymi zdjęciami :D
Pozdrawiam! :)

maleńkości

No comments:
Dziś pokażę cztery maleństwa, które ostatnio powstały (wymiary 8x11cm).

Na pierwsze słówka Idusi:


 Romantyczny na zapisywanie ulotnych chwil:


 Czereśniowy na letnie wspomnienia:


 Z trybikami na przepisy (męskie:D):


Dziękuję za komentarze pod moimi pastelowymi LO - naprawdę rosną od nich skrzydła!!! Dziękuję :*
i za wyróżnienie od dziewczyn z piaskownicy :D:*

je t'adore..

5 comments:
Uwielbiam język francuski. Dreszcze mam jak go słyszę :-) Przez trzy lata liceum nie nauczyłam się wiele, ale ostatnio oglądnęliśmy film z Audrey Tautou i od tego wieczoru codziennie coś sobie tam szeptam po francusku.
W sumie nijak to się ma do scrapa, bo moje 'adore' to raczej angielskie na nim jest :D Liftonoszki podsunęły layout Finn.. masakra - zliftować Finn to zadanie ponad moje siły:D Za to zabawa z liftonoszkami fajna i czuję, że zagoszczę na dłużej ;-)

Dziadek mróz

6 comments:
Zima, zima, gdzie ta zima? Nawet porządnych zdjęć ze śniegiem nie można zrobić. W grudniu złapałam w obiektyw pierwszy, poważny przymrozek. Na razie na tym się skończyło :(
Mój dzisiejszy scrap połączyłam z wyzwaniem Scrapkowym, gdzie trzeba sobie było chlapnąć :D Nie wiem czy tylko mi to się inaczej skojarzyło :P Więc chlapnęłam sobie ecoliną i akrylową bielą. Pasuje także do recyklingu na art-piaskownicy, gdzie dziewczyny zastanawiają się, co można zrobić ze starą książką. Proste - można ją podrzeć i dopasować do kompozycji scrapa. Ja mam teraz na tapecie stare listy Napoleona do ukochanej.. :D



Właśnie wróciliśmy z kina, byliśmy na nowym filmie z Deppem - 'Dziennik zakrapiany rumem' - rewelacja :D

liftowanie niedzielne

4 comments:
Ależ mnie wzięło na lifty ostatnio. Wydrukowałam sobie w końcu kilka zdjęć, z którymi chciałam zrobić LO, weszłam na mojego ulubionego ostatnio bloga Rahel, pooglądałam trochę jej tutoriali na yt (uwielbiam) i zliftowałam jednego scrapa:


Drugiego podsunęły liftonoszki:


Koniec niedzieli :( Bu. Nie będę oryginalna pisząc - nie lubię poniedziałków!

leniwa niedziela

1 comment:
Za oknem deszcz, więc nosa poza biurko nie wychylam. Na szczęście maszyna scrapowa ruszyła po zastoju świątecznym i można się już bawić, m.in. na art-piaskownicy bawić się można kolorami:





Nie jestem pewna czy mi do końca wyszło to, co powinno (chyba mało czerwonego, ale więcej już nie dało się wcisnąć). I miałam dylemat (haha daltonizm mój..) czy kolor trzeci to róż, fiolet czy lawenda.. :P Cóż - zrobiłam róż. A oto co wyszło:



Scrap jest o mojej dzisiejszej niedzieli - wyciszającej, leniwej, pastelowej z dodatkiem niewielkim wybuchowej czerwieni, która się objawi we mnie wieczorem, kiedy już mnie pastele znudzą :D
A od piątku sobie album robiłam, zaległy bardzo, bo z wakacji jeszcze. W poprzednim poście był layout z Austrii, dziś cały album. Ach i tak mi się żal zrobiło, że tam nie mieszkam...


 Pierwszy dzień naszej wyprawy spędziliśmy na najwyżej położonej i najpiękniejszej górskiej drodze (autostradzie!) na świecie.


 Pierwszy i drugi dzień to dni lodowców. Najpierw zobaczyliśmy Grossglockner, najwyższą górę Austrii, następnego dnia pojechaliśmy na lodowiec Moltal i tam wspięliśmy się na szczyt Schareck - 3105m. npm!


 Potem czekała nas najdłuższa droga powrotna, przez najdziksze i najpiękniejsze górskie okolice w jakich naprawę kiedykolwiek byłam! Było dziko cudownie :D


 Trzeci dzień przywitał nas śniegiem! Było to dość ekstremalne - był koniec sierpnia :P Nawet bałwana udało nam się ulepić.


 Kolejny dzień był również śnieżny, ale za to cudownie słoneczny. Wybraliśmy się na niezbyt wymagający spacer w przepięknej okolicy.


 Potem był jeszcze mały spacerek po Radstadt, miasteczku w którym się zatrzymaliśmy. 
A kolejnego dnia, we dwójkę z szwagrem, wybraliśmy się na przysłowiową 'wyrypę', żeby poczuć, że jesteśmy naprawdę w WYSOKICH górach :D


 To była naprawdę niezła przygoda, choć był i strach i zmęczenie i ból :) Na koniec dnia pojechaliśmy pod lodowiec Dachstein, który jest niesamowicie piękny (ja go nazywam boski Dachstein).


 Szósty, ostatni, dzień naszej wyprawy był dniem moich urodzin :) Wybraliśmy się do uroczego miasteczka Hallstatt nad jeziorem.


 A na pożegnanie z Taurami wyjechaliśmy na Rossbrand, żeby oglądnąć ostatni zachód słońca... Było niezwykle pięknie.



Jest takie powiedzenie - cudze chwalicie itd.. Ja mniej więcej nasze znam, nie przeczę - polskie zakątki są piękne. Ale cudze zawsze chwalić będę - a austriaków to już zawsze!:D

zbieram się

4 comments:
Zbieram się w sobie po ciężkim początku roku..Dopadła mnie typowa 'poimprezowa' chrypa po sylwestrowej nocy, także dziś jest pierwszy dzień kiedy mogę powiedzieć coś normalnie - tzn nie używając znaków migowych  i szeptów. Swoją drogą to straszne uczucie - jakbym we śnie chciała krzyczeć a nie mogę wydobyć z gardła najlżejszego dźwięku :)
Ostatnio doszła do mnie paka pięknych papierów od Tusi, więc zabrałam się za nie przedwczoraj.. I znów zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo nie lubię ciąć tych nowych.. czuję, że muszą przeleżeć swoje w pudełku zanim się znów za nie zabiorę. Z moich ulubionych Lost&Found wyszedł mi taki datownik:


Dziś sobie trochę powspominałam - w minione wakacje spędziłam tydzień w austriackich Alpach. Najlepsze wakacje jakie miałam! :) tydzień spędzony na wędrówkach po najwyższych szczytach - tutaj na lodowcu Moltal, na szczycie Schareck - 3105m. npm. Widoki - bajka.. wrócić tam jeszcze raz - marzenie:)





LO jest liftem pracy Rahel Menig.
Dotarł do mnie też ostatnio SMASH :D po długim oczekiwaniu i małych trudnościach - ale jest! Śliczny, kolorowy, mój własny :) Wpisy powoli powstają, myślę, że będę się starała opierać na tematach ze Scrapujących Polek, ponieważ zaczął się tam nowy 'sezon'. I myślę, że mogę już pochwalić się tym, co mnie spotkało w samej końcówce roku 2011.. :))



Chyba tyle na teraz. Czekam na nowe mapkowe i nie mapkowe wyzwania na naszych wyzwaniowych blogach :) Bo trochę mi się.. nudzi :P